środa, 19 marca 2014

# 11 S. Monk Kidd - Sekretne Życie Pszczół

Niezatartym wspomnieniem czternastoletniej Lily Owens, mieszkającej z nieczułym ojcem na brzoskwiniowej farmie w Karolinie Południowej, jest dzień kiedy zginęła jej matka. Lily miała wówczas cztery latka. Kiedy opiekująca się Lily czarnoskóra niania zostaje pobita przez miejscowych rasistów i wtrącona do więzienia, rezolutna nastolatka pomaga jej zbiec. Uciekinierki docierają do odległego o kilkadziesiąt mil Tiburtonu i zatrudniają się w miejscowej pasiece.
Na samym początku od razu przyznaje się, że sięgnęłam po książkę dopiero po obejrzeniu filmu, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Do tego stopnia, że siedziałam wgapiona w telewizor i krzyczałam na wszystkich, którzy próbowali przeszkodzić mi w oglądaniu. Czy książka była tak samo wciągająca?

Mamy tu do czynienia z losami niespełna 14 - letniej Lily, która żyje z nieczułym, despotycznym "tatusiem". Kiedy tylko nadarza się ku temu okazja ucieka z domu wraz z ciemnoskórą nianią. Zmierzają tam, gdzie je nogi niosą, a dokładnie do Tiburtony - niewielkiej mieściny, z którą Lily wiąże jedna rzecz - fotografia czarnej Madonny należąca do jej zmarłej matki. Dziewczyna poszukuje odpowiedzi na nurtujące ją pytania - co stało się kiedy miała 4 lata i czy jej matka wróciła po nią tego pamiętnego dnia, czy może ją porzuciła ?

Dziewczyny trafiają do jedynej czarnej rodziny w mieście. Trzy czarnoskóre siostry przyjmują uciekinierki pod swój dach. Początkowo nastawione w stosunku do nich niechętnie z czasem przekonują się, że dziewczyny nie mają złych zamiarów. Młoda Lily pomaga w pracach przy pszczołach. Gnębią ją jednak wyrzuty sumienia spowodowane ukrywaniem prawdy. 

Lubiła powtarzać wszystkim, że kobiety są najlepszymi pszczelarkami, ponieważ mają wrodzoną skłonność do tego, by kochać stworzenia, które je żądlą.

Historia ta dzieje się w 1964 roku, kiedy to na terenie Stanów Zjednoczonych nadal szerzył się rasizm i przeświadczenie, że miejsce murzyna jest tylko jedno -  niewolnik. Książka zdecydowanie przełamuje te stereotypy. Pokazuje czarnoskóre osoby jako normalnych i pełnoprawnych członków społeczeństwa, codziennie zmagających się z kłodami, które rzucają im pod nogi biali. Kolejnym bardzo ważnym aspektem jest wiara. Wiara nie tylko w siebie, w innych, ale również wiara w Boga.     

Lektura ta jest z grupy szybkich i przyjemnych. Tematyka jest bardzo ciekawa a problem rasizmu przedstawiony bardzo dokładnie. Pozycja ta nadaje się nie tylko na długie jesiennie wieczory, ale także na piękne słoneczne dni. Niestety muszę przyznać, że nie rozbudziła ona we mnie takich emocji jak film. Jak dla mnie jest to jedna z tych pozycji, które przyćmiła ich ekranizacja. Nie mniej jednak polecam przeczytanie książki jak i obejrzenie filmu. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz