Wydawnictwo - Amber
Seria - Niezgodna/ tom 3
Liczba stron - 351
Moja ocena - 4/10
Odwaga może się przejawiać na wiele różnych
sposobów. Czasem oznacza poświecenie własnego życia dla czegoś
ważniejszego, dla drugiego człowieka. Czasem to rezygnacja ze
wszystkiego, co znałeś, ze wszystkich, których kochałeś,w imię czegoś
większego. Ale czasem coś zupełnie innego. Czasem oznacza, że mimo bólu
zaciskasz zęby i każdego dnia na nowo podejmujesz wysiłek, mozolną pracę
na rzecz lepszego jutra.
Na samym wstępie pragnę Was serdecznie przeprosić za moją
ostatnią nieobecność. Wiąże się to tylko i wyłącznie z tym, że mam wspaniały
czytelniczo miesiąc i sięgam w sumie od jednej książki do drugiej. Do tego
doszła sesja i wykańczanie licencjatu. Tak jakoś wyszło. Ale wracam z porcją
recenzji, także zaglądajcie ! Dziś zapraszam Was do zapoznania się z recenzją
trzeciej części trylogii niezgodna autorstwa Veronici Roth. Składa się ona z
Niezgodnej, Zbuntowanej oraz Wiernej. Z racji, iż na blogu nie pojawiły się
recenzje dwóch poprzednich części pozwolę sobie przybliżyć nieco fabułę. Dla
tych, którzy nie czytali dwóch pierwszych części – UPRZEDZAM MOŻE ZAWIERAĆ
SPOILERY !!
Świat stworzony przez autorkę opiera się na pięciu frakcjach
- Altruizmie (bezinteresowność), Nieustraszoności (odwaga), Erudycji
(inteligencja), Prawości (uczciwość), Serdeczności (życzliwość). W
zrujnowanych Chicago poznajemy główną bohaterkę Tris, która przynależy do Altruizmu.
W wieku 16 lat każdy musi wybrać frakcję, w której spędzi resztę życia. Ten kto
nie przejdzie testu staje się bezfrakcyjnym. Na teście jej wynik nie jest
jednoznaczny – dziewczyna okazuje się być Niezgodną, czyli jej osobowość pasuje
do więcej niż jednej frakcji. Na ceremonii przydziału wybiera Nieustraszoność,
w której poznaje Tobiasa, zwanego Cztery. Sprawy komplikują się, gdy
przywódczyni stara się za wszelką cenę wyeliminować wszystkich niezgodnych.
Druga część skupia się na bezfrakcyjnych i ich próbach doprowadzenia
do buntu i obalenia rządów. Pomagają im w tym Tris, Cztery oraz ich przyjaciele, którzy uciekli razem z
nimi z kwater swoich frakcji. Gdy udaje się obalić rządy okazuje się również,
że istnieje świat poza Chicago, a cała sprawa jest eksperymentem, który ma
pomóc ludziom za murem. Gdy populacja Niezgodnych wzrośnie powinni opuścić
miasto i udać się im na pomoc.
Wierna całkowicie skupia się na wyprawie bohaterów za mur.
Gdy udaje im się wydostać za mur napotykają na swojej drodze ludzi z Agencji
Bezpieczeństwa Genetycznego, którzy zabierają ich do swojej bazy i starają się wyjaśnić
na czym polega cały eksperyment. Skołowani i wplątani w wewnętrzne problemy
Agencji starają się przyswoić ciężką niekiedy prawdę o świecie, w którym
dotychczas żyli.
Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, ponieważ autorka zawarła
w tej części mnóstwo genetycznych aspektów, które nie dość, że były ciężkie do
zrozumienia, to strasznie namieszały mi w głowie. Uważam to za spory minus tej
części. Odnosiłam wrażenie, że autorka nie do końca wiedziała, w którą stroną
iść ze swoją historię i tak starała się namieszać czytelnikowi w głowie, że w
końcu zupełnie nie wiadomo były o co chodzi.
Jeżeli chodzi o głównych bohaterów – Tris i Cztery – w ich
związku następuje dość spory rozłam, ponieważ każdy z nich chce zrobić coś
innego i nie zawsze wychodzi im to na dobre. Ich działania idą w zupełnie
rozbieżnych kierunkach. Cztery ma problemy z zaakceptowaniem rzeczywistości, w
której się znalazł, przez co staje się bohaterem słabym, nudnym i wiecznie
marudzącym. Autorka jak dla mnie zniszczyła tak silną postać jaką był Tobias.
Tris, natomiast skupia się przez całą historię na pałaniu głęboką nienawiścią
do swojego brata, kłótniami z Tobiasem i całkowicie daje się wciągnąć w wir
wewnętrznych problemów Agencji.
Kolejnym mankamentem jest narracja. Nadaj jest ona
pierwszoosobowa, jednak została podzielona na dwie perspektywy – Tobiasa i
Tris. Jest to zabieg zupełnie nietrafiony , który robi czytelnikowi jeszcze
większą sieczkę w głowie. Często ciężko się połapać z czyjej perspektywy jest
dany rozdział, co bardzo mi przeszkadzało. Jeśli nie przeczytałam nagłówka z
imieniem bohatera, lub po prostu nie zwróciłam uwagi często musiałam wracać, bo
nie mogłam dociec z czyjej to perspektywy.
Trzecia część dość mocno mnie zawiodła. Nie powiem żebym
pałała wielką miłością do dwóch poprzednich części – bo tak nie było, ale
Wierna zdecydowanie pozostawia wiele do życzenia. Cała sprawa z eksperymentem jakim
jest całe miasto i frakcje wydawała mi się dość oklepana i uważam, że autorka
mogła wymyśleć coś zdecydowanie lepszego. Bohaterowie stali się denerwujący a
aspekty genetyczne strasznie mieszały w głowie. Do tego jeszcze ta nietrafiona
narracja. Całość wypadła niestety w moich oczach bardzo słabo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz