Tytuł oryginału - A Monster Calls
Wydawnictwo - Papierowy Księżyc
Liczba stron - 216
Ocena - 7/10
O tej pozycji słyszałam już
dawno, ale zdecydowanie nie była ona moim priorytetem ani do kupna, ani do
przeczytania. Dorwałam ją na półce w bibliotece i ku ogromnemu zdziwieniu mojej
bibliotekarki i jej genialnej minie mówiącej "co to za straszna
okładka", wzięłam ja do domu i zdecydowanie polubiłam. No cóż niestety nie
pokochałam...
Conor jest trzynastoletnim
chłopcem wychowywanym przez matkę. Jego ojciec po rozwodzie założył nową
rodzinę a wizyty z synem to dla niego przykry obowiązek, którego unika jak
ognia. Chłopiec mieszka w przepięknej okolicy, w starym domu naprzeciwko,
którego znajduje się ogromny, wiekowy dąb. Jego mama choruje na raka, który
wydusza z niej ostatnie siły życiowe. Conor jest bardzo samodzielny i jak na
swój wiek całkiem nieźle znosi perspektywę śmierci swojej matki. Jednak to
tylko pozory…
Kiedy po raz kolejny ten sam
koszmar wybudza Conora ze snu chłopiec staje oko w oko z Potworem. Ten sam
wielki i stary dąb teraz ma ręce, nogi i ogromną paszczę, która w mgnieniu oka
może skończyć życie Conora. Chłopiec jednak nie boi się go, wręcz przeciwnie jest
zawiedziony. Sądził iż odwiedzi go ten prawdziwy potwór, Potwór z jego
koszmarów. Ten, który go jednak nawiedza przybył, aby poznać PRAWDĘ. A nikt nie
boi się niczego tak bardzo jak właśnie prawdy.
W zamian za 3 opowieści Potwora,
Conor ma wyznać mu swój największy lęk – opowiedzieć swój koszmar, a zarazem
uwolnić się od strachu.
Siedem minut po północy została
napisana przez Ness’a na podstawie pomysłu pisarki Siobhan Dowd, która zmarła
na raka przed napisaniem tej historii. Sam autor przyznaje, iż jego wersja jest
tylko niedoskonałą próbą oddania pomysłu pisarki. Nie mogę jednak powiedzieć,
że wyszło mu to źle. Historia jest utrzymana w klimacie strachu, mroku i
zdecydowanego dreszczyku emocji. Jednak pod tą skorupą kryje się o wiele
więcej. Kryją się potężne życiowe metafory i problemy, z którymi zmagać się
musi 13 – letni chłopiec. Śmierć matki, opuszczenie go przez ojca, za którym
tak bardzo tęskni, szykany rówieśników w szkole.
Wiesz, że twoja prawda, ta, którą skrywasz przed światem, jest tym, czego najbardziej się boisz.
Zdecydowanym plusem jest
okraszenie tej historii genialnymi ilustracjami autorstwa Jima Kaya, który idealnie
odtworzył klimat panujący w książce. Przez tą książkę mknie się jak burza,
gdybym się nie powstrzymała pochłonęłabym ją na jedno siedzenie.
Jak dla mnie minusem była dość
duża przewidywalność historii. Ja od razu domyśliłam się prawdziwego powodu
przybycia Potwora. Ale może tak właśnie miało być. Jak dla mnie jest to też
odrobinę bajka dla starszych dzieci, okraszona strasznymi obrazkami.
Poczuł, jak żołądek wywraca mu się na lewą
stronę. Opadł z sił, jakby na barkach położono mu przytłaczający ciężar.
Ale po chwili pojął, że opadł z sił właśnie dlatego, bo ten ciężar
wreszcie mu z barków zdjęto.
Podsumowując, zdecydowanie polecam
ją wszystkim czytelnikom, gdyż opowiada przepiękną historię o miłości, nadziei,
ale również o strachu, rozpaczy i śmierci. Warto poświęcić te kilka godzin, aby
zapoznać się z ilustracjami i historią małego Conora. Każdy z nas ma jakieś
Potwory, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, ale czasami konfrontacja z
własnymi lękami jest lepsza od życia w wiecznym strachu. Tego właśnie uczy ta
książka.
Bardzo ciekawa recenzja. Książka wydaje się być dobra. Jeśli będę miała okazję to ją przeczytam :) Jestem zainteresowana tymi obrazkami, bo rzadko spotykam się z ilustracjami w książce.
OdpowiedzUsuńMoże bym się skusiła widząc gdzieś w bibliotece, ale kupować nie będę :)
OdpowiedzUsuń