czwartek, 29 stycznia 2015

#22 - Emmy Laybourne - Monument 14. Odcięci od świata

Stany Zjednoczone zostają pustoszone przez niezliczone kataklizmy - tsunami, gradobicia, burze. Grupa niczego nie spodziewających się nastolatków i dzieci będąca w drodze do szkoły trafia w sam środek piekła. Jak sobie poradzą ? To w swojej książce przedstawiła nam autorka bardzo poczytnej trylogii Emmy Laybourne.

Co ja bym zrobiła na miejscu tych dziaciaków? Jak bym się zachowywała ? Takie pytania zadawałam sobie od początku lektury Monumentu 14. Grupa nastolatków cudem przeżywa wypadek autobusu i dostaje się do typowego centrum handlowego, które staje się miejscem ich azylu, ale z drugiej strony też więzieniem. Mają pod opieką kilkoro maluchów, które ledwo zostały oderwane od swoich mam i tatusiów i nie bardzo wiedzą co się dzieje.
W końcu kto z nas w młodości nie marzył o tym żeby spędzić noc w supermarkecie.
Grupka ocalałych stara się zorganizować sobie nowe życie, kiedy dochodzą do wniosku, że szybko się nie wydostaną na zewnątrz. Dodatkowym utrudnieniem jest awaria chemiczna, która uwalnia tajemniczą substancję do środowiska. Dzieciaki dzielą się obowiązkami, które każdy na swój sposób mniej lub bardziej stara się wypełniać. Jedni zajmują się gotowanie, drudzy opiekują się maluchami, inni kombinują jak ich wydostać.

Bohaterowie wykreowani przez autorkę są różnorodni. Mamy tu do czynienia z zaradnym i cichym skautem, z mózgiem technicznym, irytującym sportowcem, dziewczynkami, które za szybko chcą dorosnąć i w większości z nic nie rozumiejącymi małymi dziećmi. Mieszanka ta często prowadzi do konfliktów i bójek. Nie podobało mi się, że pomimo tragedii, która ich spotkała nie potrafili zgrać się i pomagać sobie nawzajem. Każda organizacja ich życia, doprowadzała do irytacji i kłótni między bohaterami. Nie potrafili dojść do porozumienia. 

Podczas czytania powieści nie potrafiłam do końca związać się z bohaterami oraz poczuć ich emocji. Większość sytuacji była dość irytująca i naciągana. Można powiedzieć, że pierwsza część jest trochę odgrzewaniem wielu podobnych historii, ale przedstawiona w innym opakowaniu. Bo ile razy już czytaliśmy o dzieciach, które zostają same na pastwę losu i muszą sobie z tym radzić.

Język autorki jest bardzo prosty i przystępny, historię czyta się bardzo szybko, ale nic nie wnosi do życia czytelnika. Nie ma się nad czym zastanowić, czego przeżywać.  Jak dla mnie lektura bardzo przeciętna nie budząca palącej chęci sięgnięcia po kontynuację. Niestety piękna okładka i spora promocja wydawnicza nie pomogą treści, ale jak widać mechanizm działa, bo cała trylogia na dobre rozgościła się na mojej półce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz